Archiwum 19 grudnia 2003


gru 19 2003 Nagość...
Komentarze: 1

Zastanawiam sie czy moge...? A raczej czy potrafie...? Zakochac sie. Tak po prostu. Tak po ludzku. Tak na zawsze. Pierwsze raz umowilismy sie 6 grudnia. W cudnej cukierni. Siedzielismy przy oknie, a za oknem pruszyl snieg. Powiedzial "jakas ty sliczna" I chyba wtedy zapragnelam z nim byc. Byc z kims... To jak byc... mniej swoim wlasnym...? Czy raczej jak... byc czyims i miec do samego siebie prawa mniejsze niz zwykle...? Spodobalo mi sie, ze nazwal mnie "sliczna" To bylo dla mnie wazne. Jeszcze rok temu wazylam 114 kilo. Nikt nie traktowal mnie powaznie. Czulam sie brzydka i gdybym mogla nie wychodzilabym z domu. Wstydziloam sie tego kim jestem, a raczej czym jestem. Nie przypominalam kobiety... i nikt mnie tak nie postrzegal... Nikt... zaden facet nie widzial we mnie kobiety. To smutne. Wstydzilam sie sama przed soba. Siedzialam wieczorami w wannie przy zgaszonym swietle, by bron Boze nie natknac sie na wlasne odbicie w lustrze. Wtedy poznalam pewnego faceta.Wojtek... Przystojny..., madry..., zabawny... Imponowal mi we wszystkim. I co najwazniejsze... chcial ! Chcial ze mna byc... Dzwonil, mowil te wszystkie mile rzeczy, byl taki cudowny... Moj pierwszy facet. Po dwoch miesiacach powiedzial, ze bardzo mnie lubi..., ale ma zone w Angli i czy to mi nie przeszkadza...? Hmmm... Swiat runal mi na glowe. A swoja droga jakze finezyjnie to ujal..."bardzo mnie lubi", lubi sie kolor niebieski i rosol z makaronem. Jadlam jeszcze wiecej, czulam sie taka upokorzona. To byl styczen.

W marcu poznalam kogos... przez net. Michal... Mowil, ze jestem niesamowita, ze nigdy kogos takiego nie spotkal... Widzial tylko moj portret, zdjecie samej twarzy... I te moje duze oczy. Zakochal sie w nich. A ja balam sie powiedziec, ze jestem... gruba."Gruba" jakie to ochydne slowo. On pracuje w radiu, ma taki cudny glos. Przegadalismy godziny przez telefon i na gg, napisalam setki cudnych, pachnacych listow.Zwlekalam ze spotkamiem... chcialam schudnac... Zawzielam sie. W trzy miesiace schudlam 28 kilo, bylam dumna. Cwiczylam dziennie po kilka godzin, nic nie jadlam, spalam w kilku swetrach i folii, by sie spocic... i bywalam taka szczesliwa... Michal mnie oszukal. Bylam naiwna. Chyba lubie byc naiwna, glupie to..., ale wierze wszystkim juz od pierwszego slowa. Hmmm... Dla niego schudlam. Kiedys przypadkiem poznalam jego dziewczyne. A moze nie przypadkiem, przypadkow nie ma. Widocznie tam "na gorze" ktos sie nade mna zlitowal i postanowil otworzyc mi oczy.Beata..., tak miala na imie. Nawet jas polubilam. Peklo mi serce. Moje dziecinne, daremne serce.

I postanowilam, ze nie chce juz. Ze juz wystarczy. Ze juz mnie nikt nigdy nie skrzywdzi. A teraz grudzien... i pojawil sie Kuba... Powiedzial, ze jestem "sliczna" w tej cudnej, malej cukierni 6 grudnia. I bylo mi cudnie...

 Mam 20 lat...  Przez lata zajadalam sie ogromnymi ilosciami jedzenia..., zajadajac brak poczucia bezpieczenstwa. Kiedy bylam mala ojciec nas bil. Zatem wynagradzalam sobie siniaki tlusta kielbasa i sernikiem. Och Boze...

Przez te wszystkie lata wybudowalam wokol siebie mur...Ogromny mur... I myslalam, ze kiedys spotkam kogos, kto ten mur bedzie chcial kruszyc kazdego dnia po trosze... Kruszyc, odgadywac mnie..., odkrywac... I doceniac to, kim jestem. A Kuba... zamiast kruszyc...on mnie po prostu przytulil... razem z tym murem... i wszystko jest juz zupelnie inaczej...

cala_z_szeptow : :